„Wystarczy, by dobrzy ludzie nic nie robili, a zło zatriumfuje” – Edmund Burke.
Książka jaką ostatnio przeczytałam
to „Złe” Michała J. Chmielewskiego. Muszę
przyznać, że zasadniczo sięgnęłam po nią przypadkowo i miałam wątpliwości czy
warto… jednak nie żałuję.
Opisana
historia rozgrywa się w Baskin – małym miasteczku, typowym i podobnym do wielu
innych małych miast, miasteczek i wsi. Panuje tu pozorna nuda i spokój; nic nadzwyczajnego.
Wszyscy się znają, jak w większości małych miejscowości, jednak każdy żyje
swoimi własnymi problemami, z myślą, że nie ma sensu wtrącać się w nieswoje
sprawy.
Dwadzieścia
cztery godziny – bo tyle trwa cała akcja książki. Jeden z dni jakich wiele w
ciągu roku. Szara codzienność rodziny Jasińkich. Codzienność, która staje się
prawdziwym koszmarem i sięga granic możliwości.
Bohaterowie
książki to Andrzej Jasiński – alkoholik, mąż i ojciec, stosujący brutalną
przemoc wobec swojej rodziny; Iwona Jasińska – żona i matka, ofiara przemocy;
Justyna, Kryspin i Michał – dzieci, które nigdy nie zaznały rodzinnego ciepła i
miłości; Marcin, Tomasz i Krzysztof – mimowolni świadkowie wydarzeń, którzy zapłacą
za to wysoką cenę.
Styl
pisania jaki prezentuje Chmielewski jest dość surowy, bezpośredni i wręcz
wulgarny. Pozbawiony wszelkich upiększeń i manieryzmu, jednak dzięki temu
jeszcze bardziej oddający rzeczywistość. Książka podzielona została na krótkie
rozdziały, z których każdy opisany został z perspektywy danego bohatera. Zabieg
ten jest ciekawy i pozwala czytelnikowi lepiej poznać prezentowane postacie, a
przede wszystkim zrozumieć ich emocje, motywy i punkt widzenia.
Każdy
z bohaterów odbiera rzeczywistość w nieco odmienny sposób. Wszystkich łączy jednak
poszukiwanie innej, lepszej drogi życia; łatwiejszej i mniej bolesnej… Pomimo tego, że sami już prawie zapomnieli
czym jest tzw. normalność i szczęście.
„Złe”
to opowieść o dramatycznym poszukiwaniu odrobiny nadziei, ciepła i miłości; a
także bezgłośnym wołaniu o pomoc.
Motywem
przewodnim powieści jest przemoc w rodzinie. Problem, który pomimo, że jest coraz
bardziej nagłaśniany i podkreślany, to wciąż pozostaje w ukryciu. Często
największe dramaty rozgrywają się za zamkniętymi drzwiami, gdzie nikt nie widzi
i nie słyszy lub woli nie widzieć i nie słyszeć. Maltretowane kobiety żyją w
strachu, który je paraliżuje, a ciągła przemocom odbiera im poczucie wartości i
wolę walki. Najczęściej same siebie upatrują jako główne źródło problemu i
wciąż mają nadzieję na odbudowanie więzi rodzinnych. Często również jednym z
głównych powodów dla których decydują się na milczenie jest strach przed
odrzuceniem przez społeczeństwo i brak poczucia jakiejkolwiek pomocy. Pierwszym
podstawowym wsparciem jest natomiast zrozumienie, które niestety często nie
nadchodzi, bo zamiast tego jest ocena.
Pomimo
całej brutalności opisów i wydarzeń, książkę czyta się łatwo i szybko. Autor
stopniowo buduje napięcie i kolejno odkrywa poszczególne elementy historii.
Końcowe
losy bohaterów mogą natomiast wydawać się przerysowane, mało autentyczne i
sprawiać wrażenie jakby autor chciał na kilku stronach zawrzeć jak najwięcej
zaskakujących faktów. Myślę jednak, że był to zabieg zamierzony, aby jeszcze
bardziej spotęgować i podkreślić dramat jaki rozegrał się w ciągu tych
dwudziestu czterech godzin. Można przeżyć niemały wstrząs, a dzięki temu historia
z pewnością na długo pozostanie w głowie czytelnika i zmusi do myślenia.
Z
pewnością jest to książka, która pozwoli na refleksję i spojrzenie na
rzeczywistość choć trochę inaczej. Opisana historia jest co prawda fikcyjna,
jednak tak naprawdę zło jest wszędzie i podobne dramaty rozgrywają się w wielu
miejscach na ziemi. Najczęściej dowiadujemy się o tym z doniesień medialnych i
zazwyczaj myślimy jakie to okropne i kto daje na to przyzwolenie. Często jednak
nie dostrzegamy tragedii, które rozgrywają się najbliżej nas, w sąsiednim domu,
mieszkaniu, tuż za ścianą.
Bardzo
polecam tą książkę i uważam, że pomimo pozornej prostoty przekazu zawiera w
sobie dużą głębię treści.
Kto z Was czytał?
Kto z Was czytał?
Nie czytałam, ale chętnie to nadrobię. Taka tematyka bardzo mnie interesuje. W swoim życiu poznałam sporą grupę dzieci, które wychowały się w rodzinach przemocowych i miało to ogromny wpływ na ich dalsze życie.
OdpowiedzUsuńNiestety tak, w przypadku dzieci to niewątpliwie ma negatywny wpływ na ich dorosłe życie
UsuńKsiążka warta przeczytania, bo problem na pewno istnieje.
OdpowiedzUsuńDopóki to nas nie dotyczy, to nie bardzo rozumiemy istoty sprawy...
Nie czytałam, ale pewnie sięgnę. Myślę, że warto się orientować w takich problemach.
OdpowiedzUsuń