Epidemia
wciąż trwa i nie wiadomo kiedy się skończy. Pomimo to życie toczy się nadal i tak
jak co roku mamy Święta Wielkanocne. Inne niż zawsze i takie które na pewno na
długo zostaną w naszej pamięci.
Różne podejścia do świąt
Przeżywanie świąt zależy od danej
osoby i tego czy ktoś jest wierzący czy nie. Myślę, że ludzie dzielą się na
trzy kategorie: tych faktycznie wierzących, wierzących teoretycznie i tych
którzy wcale nie wierzą i tego nie ukrywają.
Moim zdaniem najgorsza jest ta druga
grupa, bo oni najczęściej są największymi hipokrytami.
Jednak w kwestiach religijnych, każdy
ma prawo do własnego zdania i wszystkich inaczej myślących należy szanować,
dlatego staram się to robić.
Święta to również wiele stałych punktów,
które stały się naszą prywatną tradycją.
Jednym z nich są spotkania rodzinne. W tym roku będzie inaczej, bo zgodnie z
zaleceniami rządu mamy spędzić ten czas wyłącznie z domownikami, o ile
oczywiście się zastosujemy ;)
W poprzednich latach większość z nas
na pewno organizowała spotkania rodzinne w szerszym gronie. Jednak myślę, że dla
sporej części osób to wcale nie były przyjemne momenty.
Wymuszone grzeczności, uśmiechy,
siedzenie, jedzenie. Potem każdy prezentuje przebieg swojego życia, od ostatniego
spotkania w Boże Narodzenie. Gorzej jeśli nic ciekawego się nie wydarzyło ale
zawsze można coś podkoloryzować. Oczywiście o żadnych niepowodzeniach nie można
mówić, bo przecież trzeba wypaść jak najlepiej. Potem jeszcze jeden kawałek
serniczka, żeby ciocia się nie obraziła. I może na koniec małe przypomnienie
kto w ostatnim czasie kupił najbardziej spektakularną rzecz: samochód,
telewizor, czy może w tym roku wszystko przebije własne mieszkanie na kredyt.
Święta – dzień w którym przez kilka
godzin wszyscy są dla siebie niesłychanie mili, a potem znowu się nienawidzą.
Tak więc te nasze świąteczne
spotkania czasem mogą wyglądać jak scenariusz niezłej komedii, chociaż dla nas
samych mało śmiesznej. Tylko w tym przypadku to my sami jesteśmy w niej aktorami,
więc przebieg akcji można zmienić.
A może w tym roku ktoś z nas pomyśli
z sentymentem o tego typu rodzinnych spotkaniach i nawet trochę zatęskni za tą swoją nielubianą
rodziną.
Ja osobiście nie lubię podczas świąt
„rewii mody”. Nie oznacza to, że chodzę cały czas w dresie, chociaż teraz na
kwarantannie to akurat tak ;) Ale jeśli w święta przebywa się na wsi, gdzie
każdy każdego zna, to idąc do kościoła ze święconką można się poczuć jak na
wybiegu mody. Wtedy odnosi się wrażenie,
że każdy idzie tam tylko po to, żeby zaprezentować swój nowy strój i pooceniać
innych.
Więc jedyne co można zrobić to się
uśmiechać i nie przejmować.
Oczywiście każdy ma swój punkt
widzenia i dlatego też różnie przeżywamy święta, a niektórzy pewnie nie
obchodzą ich wcale. Mam np. znajomych, którzy nie są wierzący ale obchodzą
święta na swój sposób i m.in. organizują różne typowo niemieckie „zabawy” jak
Zajączek Wielkanocny. A więc chowanie jajek i słodyczy w ogrodzie/domu, które
potem odnajdują dzieci. Więc można i tak.
Jeśli chodzi
o mnie, to wierze w Boga, więc Święta Wielkanocne odbieram w tym właśnie
kontekście. Ale święta to również ważny czas dla rodziny, który może pomóc
odnowić nasze relacje z najbliższymi – albo i zepsuć ;)
Jednak myślę,
że są potrzebne takie dni, (a zwłaszcza w tym roku) bo właśnie teraz można się
na chwile zatrzymać, odpocząć od tego pędu codzienności i zastanowić co jest
dla nas ważne i ważniejsze.
Natomiast w
tym roku być może wielu z nas doceni swoją domową rodzinę za to, że dzięki niej
ma teraz z kim spędzić te święta, a pewnie duża część osób będzie w ten czas
jeszcze bardziej samotna.
A czym dla Was
są święta? I czego w tym roku będzie Wam najbardziej brakować?
I oczywiście
życzę wszystkim zdrowych i radosnych świąt J
Mimo, że święta już minęły to muszę przyznać, że przez to wszystko to te święta minęły tak byle jak. Nie było święcenia pokarmów, Rezurekcji, spotkania z dalszą rodziną. Mam nadzieję, że przyszłoroczna Wielkanoc będzie już normalna...
OdpowiedzUsuńMimo że trochę nie po drodze mi z wiarą katolicką, to obchodzę święta tradycyjnie ze względu na rodzinę. Mi nic z tego powodu nie ubędzie, a im sprawia przyjemność np. dzielenie się jajkiem. Ale tak jak Ty nie lubię hipokryzji i tego, jak niektórzy przypominają sobie o wierze chwilę przed świętami, po czym znowu zawieszają ją na pół roku. Pozdrawiam, karolowanka
OdpowiedzUsuń