Czy życie zgodnie z przyjętymi normami zawsze wynika z wewnętrznego przekonania, czy może częściej ze strachu? Asekuracyjna postawa bywa bardziej bezpieczna, a spuszczanie oczu i umywanie rąk, daje nadzieję na wymiganie się od odpowiedzialności.
Gdy śmiejemy się z dowcipów swojego szefa i przytakujemy w celu aprobaty każdej złotej myśli, niekoniecznie oznacza, że ze wszystkim się zgadzamy. Gdy w grupie znajomych śmiejemy się z tzw. życiowej niedorajdy, kogoś kto wbrew swojej woli stał się kozłem ofiarnym dla żądnej krwi publiczności, może w gruncie rzeczy wcale tak nie myślimy. Może nawet dopadają nas wyrzuty sumienia, czujemy jakąś wewnętrzną sprzeczność z własnymi przekonaniami. W końcu rodzice, nauczyciele, albo ksiądz na lekcjach religii uczyli nas, że nie wolno śmiać się z drugiego człowieka, z jego inności, niepełnosprawności, czy z jakiegokolwiek innego powodu. I przecież doskonale to wiemy, w końcu jesteśmy dobrymi ludźmi, z zasadami, przepełnieni empatią i życzliwością do świata. Tacy właśnie jesteśmy, czasem tylko tak trudno nam być sobą. Spuszczamy więc głowę, zaciskamy zęby i płyniemy z prądem rzeki, wybierając tą samą drogę co wszyscy, żeby się nie wyróżniać i nie stracić statusu członka danej grupy.
Czy bycie sobą jest czymś pozytywnym?
Nasze życie to nieustanna gra. Ciągle kogoś udajemy, dopasowujemy się do otoczenia, społeczeństwa, czy obowiązujących norm. Potrafimy się zmieniać w zależności od tego co robimy, gdzie jesteśmy i z kim rozmawiamy i zasadniczo jest to zjawisko normalne, znane od wieków. Warto chociażby zwrócić uwagę na słynny cytat W. Szekspira: „Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają”.
Z jednej strony nasze życie jest zbiorem różnych ról – rola rodzica, ucznia, pracownika, pracodawcy itp. Każda z nich wymaga od nas innych umiejętności i w każdej będziemy trochę „innymi ludźmi”, a bycie sobą paradoksalnie, nie koniecznie musi być dobre. Wyobraźmy sobie np. sytuację, że nauczyciel w szkole postanowi być sobą i będzie obrażał uczniów, bo od zawsze ich nienawidził, tak samo jak swojej pracy.
Jeśli więc potraktowalibyśmy bycie sobą jako robienie i myślenie wszystkiego na co mamy ochotę, to nasz świat stałby się miejscem nie do zniesienia.
To w końcu być sobą czy nie?
Co do zasady można być tzw. dobrym człowiekiem, wywiązywać się ze swoich obowiązków w życiu, pracy, szkole… nikogo nie obrażać ani nie krzywdzić, a jednocześnie być sobą.
Można, a nawet warto. Dzięki temu damy szansę rozwinąć się naszym talentom, umiejętnością i poczujemy wewnętrzną lekkość.
"Chęć stania się kimś innym jest marnotrawstwem osoby, którą jesteś. " - MARYLIN MONROEWarto, nawet jeśli nie jest to proste i wiąże się z wieloma nieprzyjemnymi konsekwencjami.
Pewnie nie raz patrzymy z zazdrością na tych, którzy nie boją się robić i mówić tego co myślą, albo wyglądać tak jak mają ochotę. Często wymaga to sporej odwagi.
Wiele osób wychowało się w przekonaniu, że zawsze trzeba się dopasowywać do panujących w środowisku norm, bo odmienność nie jest mile widziana.
Inny sposób myślenia, niepopularne zainteresowania, odmienny styl życia może stanowić przedmiot krytyki społeczeństwa. W szkołach, w pracy, wśród znajomych, rodziny, obcych, wszędzie.
Wiele osób, każde tego typu odstępstwo od normy uznają za coś nienaturalnego, nienormalnego.
Tylko czym tak naprawdę jest normalność i kiedy przekracza się tą magiczną granicą, gdy możemy zauważyć, że coś staje się nienormalne?
Czy wtedy, gdy ktoś zamiast oglądać serial, tak jak normalny człowiek, poświęca swój wolny czas na sklejanie samolotów, szycie czy origami? Czy może nienormalność jest wtedy, gdy ktoś przyzna otwarcie, że ma inne zdanie? A może o nienormalności mówi się, gdy widzimy osobę z dziwną fryzurą i dziwnym zachowaniem? Tylko co wtedy, gdy ta nienormalna osoba, taka po prostu jest, jest sobą i nikogo nie udaje, czy powinna się zmienić?